Zuletzt angesehen
Bitte melden Sie sich an, um die Liste der Lose zu sehen
Favoriten
Bitte melden Sie sich an, um die Liste der Lose zu sehen
Zanim przystąpimy do właściwego naszego tematu, musimy wspomnieć chociaż w krótkości o fałszowaniu współczesnem monet w obiegu będących. Plaga ta jest bardzo starą i do dnia dzisiejszego nie wykorzenioną. Pomimo groźby i wykonania najsroższych kar za udowodnione fałszerstwo i nieprawne bicie monet, spotykamy w każdej epoce liczne dowody tych oszustw. To też każdy większy zbiór posiada i dla porównania posiadać powinien obok monet prawnie bitych i okazy współczesne fałszowane.
Już za czasów piastowskich niewątpliwie fałszerze monet istnieć musieli. Doba piastowska przedstawia dla badacza i tak już wiele bardzo trudności, gdy o legalne bite monety chodzi, cóż dopiero gdybyśmy fałszerstwa udowadniać i określać chcieli? Niemożliwem jest dociec, czy cienkie nieraz niesłychanie blaszki, o znakach ledwie czytelnych, o wadze i jakości kruszcu nadzwyczajnie zmiennej i przeważnie bardzo niskiej, były rzeczywiście monetą prawnie bitą, czy też pochodziły z mennic pokątnych. W początkach XV wieku zaczynamy napotykać monety, w których niewątpliwie już fałszerskie pochodzenie można poznać. Wiemy z historji, że Jan Olbracht skonfiskował na rzecz skarbu dobra podskarbiego Piotra z Kurozwęk herbu Poraj za nadużycia mennicze i puszczanie w obieg półgroszków niższej znacznie zawartości srebra, jak przepisana stopa. Były to t. zw. „piorunki“. Od czasów panowania Zygmunta I pojawiają się fałszerstwa owe już nieprzerwanem pasmem aż do ostatniego rozbioru Polski. W zbiorze moim trojaków koronnych Zygmunta III jest kilkadziesiąt odmian niewątpliwie fałszowanych.
Fałszerstwa współczesne nietrudno zwykle rozpoznać od monet prawnie bitych. Jasnem jest, że ponieważ fałszowano w celach zysku, zatem kruszec używano o wiele gorszy niż prawnie przepisany; często nawet znajdujemy naśladownictwa monet srebrnych z miedzi lub innego metalu bite, a dla ułatwienia im rozpowszechnienia mniej, lub więcej posrebrzone. Powłokę tę zniszczyła śniedź, wywołana przez wilgoć, w której monety przez wieki nieraz w ziemi ukryte, spoczywały. Nadto poznamy fabrykaty te po źle wykonanych popiersiach króli, fałszywych godłach podskarbiowskich, po napisach bez żadnego znaczenia, składających się z szeregu koślawych liter. Jeżeli uwzględnimy, że i na legalnie bitych monetach robotnicy mennicy błędy w napisach robili pomimo nadzoru przełożonych, tem łatwiej zrozumiałem nam będzie, że na fałszywych monetach w większym daleko stopniu dziać się to musiało.
Lecz i innego rodzaju, a historycznie ciekawsze fałszerstwa znajdujemy w wykopaliskach starych monet. W czasach wojennych najezdnik, korzystając z ogólnego nieładu, nie mając wystarczającej ilości własnych pieniędzy, a nie chcąc psuć dobrej sławy mennic własnego kraju, wybijać kazał monety pod godłem państwa, z którem wojnę prowadził. Monety te, chociaż przeważnie nieźle bite, z lichego jednak przeważnie kruszcu były robione. Spotykamy się z okazami tego rodzaju monet w czasach wojen szwedzkich, mianowicie za panowania Jana Kazimierza. Niewątpliwie i później pojawiać się musiały, a najznaczniejsza ich liczba ukazała się za panowania Augusta III. Mistrzem oszustwa był król pruski Fryderyk II, zwany Wielkim. Chcąc pokryć w czasie wojny siedmioletniej wielkie zapotrzebowanie pieniędzy, fałszować kazał w swych mennicach pieniądze nieomal wszystkich swoich sąsiadów, głównie jednak polskie. Spotykamy monety z napisem i godłami pruskiemi, ale popiersiem Augusta III, o bardzo małej zawartości srebra. W czasach tych mennice w Polsce były nieczynne, a monetę polską wybijano w Dreźnie i Lipsku. Gdy Fryderyk zajął całą Saksonję, bić kazał monetę już zupełnie polską, ale z gorszego jeszcze kruszcu. I orty i szóstaki gdańskie uległy temu samemu losowi. Ile takiej monety w obieg puszczono, trudno wiedzieć; w każdym razie widocznie nie starczyło. Ze złota więc nadsyłanego z Anglji jako pomoc wojenną, wybito w roku 1758 pięciotalarowe sztuki złote, t. zw. Auguste d‘ory, jedenasto zamiast piętnastokaratowe. Dla łatwiejszego wprowadzenia w błąd zaopatrzono je w lata 1755 i 1756, gdy mennice saskie jeszcze dla Polski legalnie biły. W roku 1761 i 1762 wybito takie same monety z rokiem 1758, ale już tylko siedmiokaratowe, tak, że sztuka taka zamiast pięć, dwa zaledwie talary warta była. Wybito tych ostatnich 3 miljony sztuk, wartości nominalnej 15 miljonów, a rzeczywistej około 6½ miljona. Jakiż to zysk dla Fryderyka II, a co za strata dla Polski, której pszenicę, drzewo, płótno i t. d. temi pieniędzmi płacono. Ponieważ głównym doradcą i pomocnikiem Fryderyka był żyd Ephraim, nazwano te monety ,,Ephraimitami“. Auguste d'ory legalnie bite znane są nam z lat 1753 do 1756. Fałszowane przez Fryderyka II są znacznie większe i grubsze, brzęk mają bardzo słaby, stemple brzydko ryte, przy trochę wytartych sztukach prześwieca czerwona miedź. Znane są, jak już wspomniałem, z lat 1755, bardzo rzadkie, i z lat 1756 i 1758, bardzo pospolite. Najdokładniejsze szczegóły, oddające z wszelkiemi szczegółami cynizm, z jakim Fryderyk II te oszustwa praktykował, znajdujemy w dziele: Akta Borussica: Das Preussische Münzwesen im 18. Jahrhundert von Friedrich Freiherr von Schrötter, wydane 1902.