akwarela/papier, 29,5 x 42 cm
na odwrocie okrągła pieczątka: JERZY STAJUDA | FECIT, l.d.: nr 0612
Studiował na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, uzyskując dyplom w 1959. Uprawiał rysunek i malarstwo. W latach 1957-1968 zajmował się krytyką sztuki, publikując w prasie fachowej i popularnej: „Przegląd Artystyczny”, „Przegląd Kulturalny”, „Miesięcznik Literacki”, „Ty i Ja”, „Więź”, „Współczesność”. W 1968 zakończył działalność krytyka, poświęcając się własnej twórczości. W latach 1990-1992 wykładał rysunek na Wydziale Rzeźby warszawskiej ASP. W 1992 r. ustanowiono Nagrodę Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy.
Abstrakcyjne obrazy i rysunki artysty przedstawiają niedookreślone światy, budzące skojarzenia z pejzażem ale jednocześnie z pismem automatycznym. Monochromatyzm prac Stajudy Tadeusz Nyczek łączył z gamą monochromatyczną w muzyce, której artysta był znawcą i pasjonatem: „Być może Stajuda jest jedynym autentycznym malarzem muzycznym (nie malarzem muzyki!) jakiego znam, przynajmniej w Polsce” (T. Nyczek, Ostatnie światło, [w:] Jerzy Stajuda. Malarstwo, rysunek [kat. wystawy], Galeria Inny Świat, kwiecień-maj 1990, Kraków 1990). W katalogu swojej wystawy w 1988 roku, Stajuda w tekście „Kilka odpowiedzi na pytania X., który miał napisać wstęp do katalogu, ale nie zdążył” sam autor wyjaśniał kilka kwestii nurtujących odbiorców: Białe plamy na obrazach mają proste znaczenie strukturalne. Ale, zauważ, te najgłębiej otwarte partie obrazu to goła powierzchnia gruntu. Owa dwuznaczność jest dla mnie ważna. Interpretuj. Gdybyś wolał po literacku – nie byłoby mi niemiłe przytoczenie zdania Arrabala: »postrzegam także istoty niematerialne, są podobne do latających papierowych chusteczek do nosa (Kleenex) […]Tam gdzie widzisz pejzaż, opisuj pejzaż. Nie krępuj się. Nawet Ben Nicholson, ukochany mój malarz, nie jest bez grzechu. Mój mistrz Nacht-Samborski z upodobaniem i bez złośliwości wyszukiwał w obrazach abstrakcyjnych a to jakieś krzesło, a to znów, jakby to wyraził mój poprzedni mistrz, T.B., jakąś »buźkę«. […]
Interesują mnie obrazy hypnagogiczne« (te, które chodzą pod powiekami w stanie półsnu, a jak się ma szczęście, to i na jawie). St. I. W. nazywał je »hypnagogami« […]. W zeszłym wieku badał je pewien markiz Hervey de Saint-Denis […]. Próbował notować – to są nadzwyczaj wczesne przykłady sztuki abstrakcyjnej. Niestety, nie był zdolny. Zresztą tego się nie da zanotować, to jest bardzo swoiste, ma może jakiś związek nie tyle z kinematografem, co z myśleniem muzycznym. Ważne, że te obrazy« należą do świata zmysłów. […] Ważna jest dla mnie muzyka. Może ważniejsza niż malarstwo; dlatego nigdy nie podejmowałem świadomych prób flancowania. […]”. ([w:] Jerzy Stajuda. Obrazy, akwarele, rysunki [kat. wystawy], Muzeum Sztuki w Łodzi, grudzień 1988, Łódź 1988)
Zuletzt angesehen
Bitte melden Sie sich an, um die Liste der Lose zu sehen
Favoriten
Bitte melden Sie sich an, um die Liste der Lose zu sehen